Państwowa Komisja Wyborcza upomina, ale na upomnieniach się raczej zakończy. Wszystkie ugrupowania polityczne jak tylko mogą wystrzegają się określenia "kampania wyborcza". Z uporem maniaka powtarzają, że to co robią nie ma nic wspólnego z kampanią. Billboardy i spoty mają charakter czysto informacyjny.
Wyborcy wiedzą jednak swoje. Kiedy widzą spot PiS, w którym pod zdjęciem prezesa Jarosława Kaczyńskiego pojawia się hasło - "Premier Jarosław Kaczyński. Czas na odważne decyzje" przekaz jest jednoznaczny.
Przedwyborcza wojna na plakaty
PO i SLD nie pozostają w tyle. Partia Grzegorza Napieralskiego wywiesił w całej Polsce billboardy z wizerunkiem lidera i wiceszefowej Katarzyny Piekarskiej. Podaje adresem strony internetowej, na której można znaleźć nowy program. Posłanka Agnieszka Pomaska z PO także pojawiła się na billboardach.
Granica między informowaniem, a agitowaniem jest jak widać bardzo cienka. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że już została przekroczona. Tymczasem PKW przestrzega:
"Kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem ogłoszenia aktu właściwego organu o zarządzeniu wyborów i ulega zakończeniu na 24 godziny przed dniem głosowania. Podejmowanie przez podmioty, które zamierzają uczestniczyć w zbliżających się, lecz jeszcze niezarządzonych wyborach, działań, które noszą cechy kampanii wyborczej, jest niezgodne z przepisami prawa wyborczego. Partie polityczne, osoby pełniące funkcje publiczne i inne podmioty prowadzące obecnie tzw. kampanię informacyjną w środkach społecznego komunikowania, w tym także w mediach elektronicznych, nie mogą jej prowadzić, jeśli nie jest ona wolna od elementów agitacji wyborczej".
PKW zapowiada, że przyjrzy się bliżej "kampanii informacyjnej". Partie polityczne mają ponieść konsekwencje jeśli okaże się, że złamały przepisy prawa wyborczego.