Teraz twarz Ireneusza Twardowskiego (49 l.) zakrywa biały opatrunek. - Łobuz odgryzł mi nos i wypluł na chodnik - opowiada nam łodzianin. - W życiu czegoś takiego bym się nie spodziewał.
Kanibalem okazał się Mirosław D. (39 l.). Rzucił się na 49-latka, bo nie spodobało mu się, że ten zaczepił jego towarzyszkę. Cała ta nieprawdopodobna historia wydarzyła się w jednym z barów w centrum Łodzi.
Kanibal odgryzł nos
Między mężczyznami wywiązała się sprzeczka, która po interwencji obsługi baru przeniosła się na zewnątrz. Tam w ruch poszły już pięści. W pewnym momencie przytrzymywany przez Ireneusza Twardowskiego Mirosław D., chcąc wyswobodzić się z uwięzi, ugryzł go w nos. Zrobił to tak silnie, że w ustach został mu spory kawałek tej części twarzy. Polała się krew, na miejsce trzeba było wezwać pogotowie. Ratownicy zabrali pana Ireneusza i jego nos, który leżał na chodniku, do szpitala. Trafił tam również Mirosław D., który w trakcie bijatyki doznał urazu nogi.
Lekarze chcieli przyszyć nos do twarzy Ireneusza, ale w trakcie konsultacji mężczyzna... zwiał. - Bo to wszystko trwało bardzo długo - opowiada. Teraz chodzi z dziurą w twarzy, a Mirosław D. usłyszał prokuratorskie zarzuty. - Oskarżamy go o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci trwałego, istotnego zeszpecenia poprzez odgryzienie fragmentu nosa - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Mężczyźnie grozi 10 lat więzienia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Czytaj: Nie śpię, bo gryzą mnie bobry. Dramat pani Stanisławy ze wsi Ostrów-Kolonia