Kapitan Tadeusz Wrona, pilot Boeinga 767: 500 razy leciałem tym samolotem, pierwszy raz podłoże się nie otworzyło

2011-11-02 15:43

Pilot Boeinga 767, który wczoraj awaryjnie lądował na Okęciu po raz pierwszy zabrał głos. Kapitan Tadeusz Wrona mówi, że niemal cały lot odbywał się bezpiecznie, a usterkę wykrył i zasygnalizował komputer pokładowy. O usterce systemu zapasowego załoga dowiedziała się nad Warszawą. - 500 razy latałem tym samolotem. Ta sytuacja zdarzyła się nam pierwszy raz – mówił na konferencji prasowej kpt. Tadeusz Wrona.

Kapitan Wrona na konferencji prasowej zachowywał równie zimną krew jak za sterami. Spokojnie relacjonował co działo się podczas wtorkowego lotu.

Podkreślił między innymi, że informację o usterce centralnego systemu hydraulicznego komputer przekazał 30 minut po starcie z Newark w USA – on sam nie mógł mieć jednak 100 proc. pewności co do usterki. Poza tym w maszynie był jeszcze inny system, mogący wysunąć podwozie - elektryczny.

Kapitan Wrona chciał już na terenie Polski sprawdzić, czy elektryczny system zadziała. Dopiero nad Warszawą okazało się, że nie ma sposobu żeby opuścić podwozie.

- Nad Warszawą dowiedzieliśmy się o problemach z samolotem. Pierwsze podejście było normalne. Moment dla nas krytyczny pojawił się dopiero przy pierwszej nieudanej próbie wypuszczenia podwozia, w rejonie Warszawy - powiedział kpt. Wrona.

W tym momencie załoga przerwała podejście do lądowania. Przed manewrem awaryjnym piloci jeszcze wiele razy podejmowali próby opuszczenia podwozia, bez skutku.

- Kiedy za drugim razem podwozie się nie otworzyło, poinformowaliśmy wieżę, że może być awaryjne lądowanie – dodał pilot Boeinga 767.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki