Sąd zdecydował, że NCS ma wypłacić byłemu prezesowi 571 tys. zł zaległej premii, a do tego ok. 100 tys. zł odsetek i 35 tys. zł kosztów procesu. Kapler był prezesem NCS do lutego 2012 r. Kiedy żegnał się ze stanowiskiem, zażądał 571 tys. zł premii, którą miał zagwarantowaną w kontrakcie. Umowę dla Rafała Kaplera sporządzał były minister sportu Mirosław Drzewiecki, a renegocjował późniejszy szef resortu Adam Giersz.
>>> Rafał Kapler domaga się od Joanny Muchy 500 000 złotych
Według tej umowy gigantyczną premię Kapler miał dostać pod dwoma warunkami: oddania Stadionu Narodowego w Warszawie do użytku i przeprowadzenia na nim meczów podczas EURO 2012. To, że podczas jego rządów na stadionie budowa była wielokrotnie opóźniana, zdaniem Kaplera nie miało większego znaczenia.
Pieniądze nie trafiły jednak na konto Kaplera. Wypłatę zablokowała minister Mucha. - Liczę, że sąd przychyli się do stanowiska ministerstwa. Tę premię trzeba zweryfikować w dół - mówiła wtedy Mucha. Początkowo Kapler chciał dogadać się z Ministerstwem Sportu i zaproponował ugodę. Ale resort Muchy oraz nowe władze NCS odrzuciły ją. Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny.