Mężczyzna szedł z kolegami przez centrum miasta i nagle bez powodu zaatakował... znak drogowy. Miał pecha, bo scenie, w której z zapamiętaniem kopie słupek, przyglądał się operator monitoringu.
Powiadomiony przez niego patrol potrzebował zaledwie chwili, żeby zatrzymać krewkiego mężczyznę. Kolejne minuty pokazały, że Paweł S. miał w wydychanym powietrzu 1,5 promila alkoholu, a w kieszeni fifkę z marihuaną.