Niedaleko miejscowości Bolimów w województwie łódzkim, ciężarna kobieta będąca w 8 miesiącu ciąży poczuła się źle i zaczęły odchodzić jej wody. Bezzwłocznie postanowiono wezwać karetkę, lecz gdy ratownicy dotarli na miejsce kobieta już krawaiła. Ratunkiem dla niej i dziecka był tylko szybki transport do szpitala. Niestety, ratownik z karetki nie potrafił podjąć takiej decyzji. Wezwał natomiast kolejny ambulans, tym razem spacjalistyczny, z lekarzem. Zanim pomoc dotarła do kobiety doszło już do odklejenia łożyska.
Zobacz również: 2,5 latka NIE ŻYJE, bo karetka ODMÓWIŁA PRZYJAZDU?
Lekarz postanowił, że pani Dorota zostanie zabrana do szpitala, gdzie odbył się poród poprzez cesarskie cięcie. Niestety, minęło już zbyt wiele czasu i pomimo akcji reanimacyjnej noworodka nie udało się uratować.
- To błąd ze strony ratowników, powinni kobietę natychmiast wieźć do szpitala. Dlaczego tego nie zrobili? Prawdopodobnie się bali, że w czasie transportu nastąpi pogorszenie jej stanu. Przyjechali do porodu, a znaleźli w łazience zakrwawioną pacjentkę w ciężkim stanie. Podjąłem decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu umowy o pracę z kierownikiem tego zespołu ratowniczego. Po naszych przykrych doświadczeniach z początku tego roku mamy dodatkowy system szkoleń i egzaminów, ale zawiódł człowiek, podejmujący decyzję w trudnych sytuacjach - mówi Tyka cytowany przez dzienniklodzki.pl
O zdarzeniu powiadomiono prokuraturę, która prowadzi już śledztwo w tej sprawie.