Zamość: Karolinka utopiła się w szklance wody

2010-12-28 3:00

To się nie powinno wydarzyć! Na myśl o tym, że ich ukochana córeczka Karolinka (†12 l.) odeszła z tego świata po zachłyśnieciu się wodą, Dorota (38 l.) i Józef (43 l.) Maliszowscy mieszkający pod Zamościem zalewają się łzami. Oddaliby bogactwo całego świata, aby ten jeden jedyny łyk wody zamiast do ust dziewczynki trafił do samego piekła.

Dla zrozpaczonych rodziców świat stracił swoje barwy tuż przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy serduszko dziewczynki przestało bić już na zawsze. Tragedia zaczęła się jednak kilka miesięcy wcześniej, w piękny upalny lipcowy dzień. Nic nie zapowiadało dramatu. Karolinka - jak zwykle uśmiechnięta i radosna - sięgnęła po szklankę wody, przechyliła ją do ust. Przecież robiła tak tysiące razy, dlaczegóż więc ten jeden okazał się tak tragiczny?

Karolcia zachłysnęła się chłodnym płynem. - Słabo mi - wyszeptała po minucie, osuwając się bez czucia na ziemię. To były jej ostatnie słowa, serce zatrzymało się. Reanimacja prowadzona przez mamę, a potem załogę pogotowia dała rezultaty. Dziewczynka trafiła do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Była nieprzytomna. - Następstwem niedotlenienia po zatrzymaniu oddechu i krążenia było ciężkie uszkodzenie mózgu - mówi Agnieszka Osińska, rzecznik prasowa szpitala.

Przez cały czas przy Karolince czuwali rodzice. Wydawało się, że córka dochodzi do siebie. - Słuchała, gdy do niej mówiłam. Płakała, wyciągała do mnie rączki. Tak bardzo chciała żyć - łka Dorota Maliszowska. Niestety, los okazała się wyjątkowo okrutny. Osłabione ciałko i serduszko nie dało sobie rady z bakteriami, które zaatakowały płuca dziewczynki. Lekarze nie potrafili jej już uratować.

Kilka dni przed wypadkiem Karolinka niespodziewanie poprosiła mamę, aby po śmierci ubrała ją do trumny w białą albę i wianek z kwiatków. Tak też spoczęła w małej trumience.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki