Ewa Gotowicka (40 l.) w szóstym miesiącu ciąży trafiła do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Ciąża była zagrożona. 4 czerwca przed godz. 22 kobieta zaczęła odczuwać skurcze. Choć ból był nie do wytrzymania, a ona błagała o pomoc, lekarz nie przyszedł do niej przez pięć godzin! Nie wiadomo, gdzie wtedy był. Wiadomo jednak, że drugi z lekarzy... spał. Przed godz. 3 nad ranem pani Ewa trafiła wreszcie na porodówkę. Trwał poród pośladkowy, a na zewnątrz było już widać nogi dziecka. Dziewczynka dusiła się w kanale rodnym matki i w stanie krytycznym trafiła do inkubatora. Rodzice za stan córeczki obwiniają dyżurującego lekarza. Sprawę na ich wniosek bada prokuratura. Wewnętrzne postępowanie prowadzi także szpital.
Zobacz: Skandal w Białymstoku! Dziecko umiera, bo lekarz przez 5 godzin nie chciał odebrać porodu