W niedzielę w Gliniance pod Warszawą miejscowy proboszcz zorganizował coroczny odpust, na którym jedną z atrakcji było wesołe miasteczko.
Pod wieczór największym zainteresowaniem cieszyła się karuzela "ława", która wywijała odpustowiczami, mieniąc się światełkami. Niestety, przejażdżka nią nie dla wszystkich skończyła się dobrze... - 15 osób korzystających z tego urządzenia zostało porażonych prądem. Troje nastolatków trafiło do szpitala - mówi Jacek Gałązka, szef prokuratury w Otwocku, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Zobacz też: Karuzela grozy na odpuście
- Biegły wstępnie ocenił, że sprzęt był niesprawny i nie powinien być w ogóle dopuszczony do użytku - dodaje prokurator. Policjanci zaplombowali karuzelę i zostawili pismo zakazujące jej używania. Jednak Zdzisław Trzebiński, właściciel Miasteczka Rozrywki "Zdziś", się tym nie przejął, po zmroku zwinął manatki i pojechał w siną dal. - Nie wierzę, żeby u nas było jakieś spięcie. Karuzela pojechała razem z resztą sprzętu na kolejny festyn - powiedział "Super Expressowi".
Prokurator natychmiast zarządził, by karuzelę zatrzymać. Policjanci ruszyli w pościg za śmiercionośnym sprzętem. Z naszych informacji wynika, że śledczy już depczą karuzeli po piętach i namierzyli ją w okolicach Wołomina.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail