Kasia z Będzina

i

Autor: YouTube

Kasia z Będzina została zgwałcona przez policjanta? Zobacz dramatyczny apel [WIDEO]

2016-01-15 13:55

Bulwersująca sprawa z Będzina. Mieszkanka śląskiego miasta twierdzi, że została zgwałcona przez policjanta z komendy powiatowej. Wcześniej funkcjonariusz pomagał kobiecie, ponieważ stała się ona nieświadomym sprawcą przestępstwa gospodarczego. Śledztwo w sprawie gwałtu prowadzi teraz Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Dramatyczną historię kobiety opisał Dziennik Zachodni.

Policjant oferuje pomoc

- Chcę, żeby Mariusz K. poszedł siedzieć. Mam nadzieję, że w więzieniu pokażą mu, co to znaczy słowo "Nie", a jego wpływy na nikim nie zrobią wrażenia! - pisze na swoim blogi kobieta. Jej dramat zaczął się w 2013 roku. - Nieświadomie stałam się biernym współsprawcą przestępstwa gospodarczego. Wezwania na komendę policji, do prokuratury i sprawy w sądzie były ponad moją siłę. Kiedy funkcjonariusze policji sugerowali mi, abym przyznała się do czegoś, czemu winna nie byłam, pojawił się ON - nadkomisarz Mariusz K. Mieszkanka Będzina twierdzi, że funkcjonariusz zaproponował jej pomoc. Przesłuchał wszystkich świadków i twierdził, że pomoże jej wyjść z kłopotów. - W październiku 2013 roku udowodnił, że znajomości, o których wspominał, nie są tylko wytworem jego fantazji i przerośniętego ego. Na jego prośbę, prokurator Katarzyna J. umorzyła jedno z postępowań, które toczyły się przeciwko mnie. "Mariusz powiedział pani jak ma wyglądać treść zeznań?", zapytała, kiedy stawiłam się na wezwanie do Prokuratury Rejonowej. Później wszystko poszło jak z płatka, a po tygodniu otrzymałam oficjalne pismo z informacją o umorzeniu - napisała kobieta na blogu.

Zobacz: Szok! 15-latek z Leszna zgwałcił 60-letnią kobietę w kościele

Funkcjonariusz grozi: zniszczę cię

Pani Kasia twierdzi jednak, że policjant nie pomagał jej bezinteresownie. W październiku tego samego roku, kobieta po raz kolejny poprosiła policjanta o pomoc. - Potrzebne były mi dane, do których dostęp może mieć tylko funkcjonariusz policji. Dane osoby trzeciej... - opisuje kobieta. Wtedy funkcjonariusz zjawił się pod jej domem i zabrał kobietę w odludne miejsce. - Zatrzymał się 300 metrów za terenem zabudowanym, w miejscu odludnym. Bałam się. Strach, który odczuwałam był paraliżujący. Nie znałam wcześniej takiego uczucia i sama myśl, że moje ciało nie reaguje na to, co podpowiada intuicja, była dla mnie przerażająca. Kiedy powiedział, że za te informacje, które ma dla mnie, mam mu zrobić loda, poczułam odruch wymiotny. Zbuntowałam się i powiedziałam "NIE". Głośno, wyraźnie i zdecydowanie - opisuje mieszkanka Będzina. Wtedy mężczyzna zaczął grozić kobiecie, powołując się na znajomości w prokuraturze i w policji. - Upewnił, że nie mam szans, aby choćby podjąć próbę walki z "systemem". I ostatnie, o czym wspomniał, cytuję dosłownie, to że: nie jestem pierwsza i nie będę ostatnia. Zmusiłam się i zrobiłam to. Zrobiłam mu dobrze. Nie, żeby zaspokoić jego popęd, ale jego chorą potrzebę władzy... - pisze na blogu kobieta.

Dramatyczny apel kobiety: Chcę, żeby Mariusz K. poszedł siedzieć

Kiedy kobieta zrozumiała, że nie ma co liczyć na pomoc policji w tej sprawie, swoją historię opisała na blogu. Opisała ją także na YouTube, zamieszczając dramatyczny apel do innych kobiet, które mogły być wykorzystywane przez policjantów. - Chcę, żeby Mariusz K. poszedł siedzieć. Mam nadzieję, że w więzieniu pokażą mu, co to znaczy słowo "Nie", a jego wpływy na nikim nie zrobią wrażenia! - pisze na swoim blogu mieszkanka Będzina. Jak twierdzi Dziennik Zachodni, wobec kobiety toczy się 5 postępowań. Część z nich dotyczy oszustw w internecie. Wiadomo także, że sprawą wykorzystania seksualnego, które opisała kobieta, zajmuje się Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki