Opis tej zbrodni szokuje. Z pozoru zwyczajna, wydawałoby się, para - Kamil S. i Joanna N. (28 l.) mieszkali nieopodal Manufaktury, największego centrum handlowo-rozrywkowego w Łodzi. Często chodzili tam w towarzystwie Oliwki, córeczki kobiety. Udawali normalną rodzinę, tymczasem dziecko w czterech ścianach ich lokum doznawało niewyobrażalnych wręcz cierpień.
Kamil S. w domu zamieniał się w bestię, a Joanna N. na wszystko pozwalała. Mężczyzna całymi godzinami potrafił bić maleńką kruszynkę, bo denerwował go jej płacz, zaś matka, widząc siniaki na ciele córeczki, tylko smarowała je jakąś maścią. Aż w mikołajki, 6 grudnia 2016 r., potwornie skatowana dziewczynka zasnęła na zawsze.
Wczoraj zabójca i jego partnerka usłyszeli wyroki. Choć prokuratura domagała się dla kata Oliwki dożywocia, sąd za morderstwo wymierzył mu jedynie karę 15 lat więzienia, do tego dołożył dodatkowe pięć lat za znęcanie się. Bestia powędruje więc za kratki tylko na 20 lat!
Sędzia Maria Motylska-Kucharczyk tak tłumaczyła ten kuriozalnie niski wyrok: - To było zabójstwo w tzw. zamiarze ewentualnym, czyli oskarżony nie chciał śmierci, ale się na nią godził. Poza tym w tej sprawie występują okoliczności łagodzące. Kamil S. nie był nigdy karany, przyznał się do winy, a biegli stwierdzili u niego zaburzenia osobowości.
Matka Oliwki za narażenie córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia została skazana na sześć lat więzienia. Prokuratura prawdopodobnie zaskarży oba wyroki.
ZOBACZ TAKŻE: Rozpacz na pogrzebie skatowanej 4-letniej Oliwki