Katarzyna i Bartłomiej przyjechali z Łodzi do Warszawy w miniony weekend. Jak się dowiedzieliśmy, mają tu kręcić film o sobie. Do pociągu wsiedli jednak osobno. Mało tego. Na peronie udawali, że się nie znają. Ona przechadzała się w wielkim kowbojskim kapeluszu, a on siedział w słuchawkach na uszach, nerwowo paląc papierosa. Kiedy podjechał pociąg, ojciec Madzi wsiadł do jednego wagonu, jego żona zaś - do drugiego.
Podobnie było już w Warszawie. Wysiedli i każde z nich ruszyło w swoją stronę... Z telefonem komórkowym przyklejonym do ucha.
Wspólna podróż świadczy o tym, że Bartek i Katarzyna - wbrew temu, co mówili wcześniej - mają ze sobą kontakt.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zamierzają też razem niebawem wyjechać na dłużej - za granicę. Co na to Krzysztof Rutkowski (52 l.), który opiekował się parą, a odkąd uciekła Katarzyna - samym Bartkiem?
- Wiem, że Bartek wyjechał do Warszawy. Ma tam kilka spotkań - powiedział nam detektyw.
Jak już pisaliśmy, Katarzyna wyjechała po cichu z łódzkiego mieszkania Rutkowskiego na początku kwietnia. Po nieudanej próbie samobójczej wylądowała w sosnowieckim szpitalu. Potem pojechała na kilka dni do Krakowa. Jak się okazuje, w końcu jednak wróciła do Łodzi, by stamtąd razem z mężem udać się do stolicy...