Beata Cieślik nie kryła, że od początku nie pałała sympatią do wybranki syna. Kiedy dowiedziała się, że Katarzyna jest w ciąży, wątpiła nawet, czy jej syn na pewno jest ojcem spodziewanego maleństwa. Potem zaakceptowała wybór syna i próbowała
pomóc młodemu małżeństwu. Kiedy Madzia przyszła na świat, przyjęła Bartka i Katarzynę pod swój dach.
>>> Katarzyna Waśniewska broni się w sądzie jak zawodowiec
Szybko okazało się jednak, że ma do synowej wiele zastrzeżeń. Już wtedy czuła, że Katarzyna nie traktuje swojej córeczki tak jak powinna. Dlatego, kiedy dowiedziała się, że Madzia została porwana, miała złe przeczucia. – Kiedy Madzia przyszła na świat, miałam wrażenie, że ona opiekuje się nią jak automat, a nie jak kochająca matka. I od początku miałam wrażenie, że ona coś zrobiła dziecku. To porwanie nie bardzo było dla mnie wiarygodne – wspominała Beata Cieślik. Dodaje, że błagała synową, żeby wyjawiła prawdę.– Powiedz choćby najgorszą prawdę, ale powiedz, co się stało z Madzią! – prosiła.
Zapewne to wszystko opowie jeszcze raz na rozprawie. Czy zdradzi więcej szczegółów, które okażą się ważne w procesie? Czego będą chcieli dowiedzieć się sędziowie?
Siódma rozprawa Katarzyny Waśniewskiej rozpocznie się dziś po godz.9.00. Na Se.pl śledzić można relację na żywo z procesu.