- Podziękowaliśmy policji za ochronę, ale nie dlatego, żeby było coś nie tak. Po prostu postanowiliśmy, że już dłużej nie chcemy być na garnuszku państwa, podatników - ujawnia nam powody swojej decyzji Katarzyna W. - Postanowiliśmy, że zaufamy ludziom detektywa i to oni zapewnią nam bezpieczeństwo.
To oświadczenie Katarzyny W. było zaskakujące, bo jeszcze dwa dni temu Bartłomiej Waśniewski utrzymywał, że oboje z Kasią pozostaną w ukryciu zorganizowanym przez policję tak długo, jak to będzie możliwe. - Nawet do rozprawy sądowej - mówił wtedy Bartek, podkreślając, że oboje z żoną są zadowoleni z warunków, w jakich przyszło im przebywać.
Tymczasem w środku nocy z czwartku na piątek wszystko się zmieniło.
Katarzyna W. podziękowała za policyjną ochronę. Po rezygnacji z kurateli funkcjonariuszy wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Tuż po godz. 23 policja przywiozła Katarzynę i Bartłomieja w ustronne miejsce w okolicy lotniska Muchowiec w Katowicach. Tam już czekało auto z ludźmi Rutkowskiego.
Kasia i Bartek szybko się przesiedli i pojechali do Sosnowca, do mieszkania rodziców Bartka. Stamtąd jeszcze wczoraj ruszyli w dalszą drogę.
- Powiedziałem, że im pomogę i słowa zamierzam dotrzymać. Moi ludzie przejęli ochronę nad nimi. Zostaną przetransportowani w ustronne miejsce i tam ulokowani. To miejsce oczywiście pozostanie w tajemnicy - mówi Krzysztof Rutkowski.