Według psycholog Katarzyna W. nie pojawiła się w prokuraturze, bo bała się, że wyjdą na jaw niewygodne dla niej fakty. Jak już pisaliśmy, matka Madzi miała stanąć oko w oko z Luizą Kobyłecką (27 l.), byłą partnerką Krzysztofa Rutkowskiego (52 l.).
Konfrontację kobiet zaplanowano, by wyjaśnić, czy detektyw manipulował Katarzyną. Śledczy sprawdzają, czy nie groził jej, kiedy to w nocy z 2 na 3 lutego skłonił do wyznania, że porwania nie było, a dziecko zginęło, uderzając główką o próg.
Do spotkania obu pań nie doszło. Do prokuratury przyszła tylko Luiza.
- Dotychczas nie wpłynęło do nas żadne zwolnienie lekarskie usprawiedliwiające nieobecność Katarzyny W. - przyznaje Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Jak się okazuje, kobieta mogła sobie w tej sytuacji pozwolić na lekceważenie. W postępowaniu dotyczącym manipulacji ma ona status pokrzywdzonej. Mogła więc liczyć na to, że śledczy nie będą jej ścigać.
Zachowanie matki Madzi nie dziwi Lucyny Hoffman-Czyżyk.
- Katarzyna W. bała się, że wyjdą na jaw niewygodne dla niej fakty. Matka Madzi jak zwykle zmyśla, odgrywa emocje i manipuluje. Mogę domyślać się, że jej osobowość ma pewne cechy psychopatyczne - twierdzi psycholog.