Katarzyna W. od czasu śmierci Madzi z Sosnowca dwukrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Pierwszy raz - będąc w areszcie wypiła płyn do naczyń. Lekarzom bez problemu udało się ją uratować.
Drugi raz Katarzyna W. próbowała popełnić samobójstwo zażywając tabletki psychotropowe. W Wielki Piątek zadzwoniła do matki i bełkotała do telefonu. Kobieta zorientowała się, że Katarzyna nie czuje się dobrze i zawiadomiła pogotowie.
Szpital w Katowicach natychmiast zajął się matką Madzi. Zrobiono jej płukanie żołądka, po czym wysłano na dwutygodniowe obserwacje na oddział psychiatryczny do rodzinnego Sosnowca.
FAKT dotarł do informacji, że Katarzyna W. już wcześniej chciała się zabić. Było to w liceum.
Jak się okazuje Katarzyna W. wcale nie chce się zabić. Ona tylko potrzebuje uwagi:
– Jest niedojrzała emocjonalnie, ale inteligentna i potrafi manipulować otoczeniem. Nawet jej próby samobójcze to wołanie o to, by zwrócono na nią uwagę, a nie faktyczna chęć odebrania sobie życia – mówi Jerzy Pobocha, biegły psychiatra ze Szczecina.
Z kolei Dariusz Loranty, biegły sądowy, uważa, że Katarzyna wie co robi i robi to, by uzyskać, jak najniższy wymiar kary:
– Jej zachowanie ma wskazywać na to, ze jest emocjonalnie niezrównoważona i reaguje impulsywnie. Może chce udowodnić, że nie zawsze potrafi nad sobą zapanować, a to działa na jej obronę. Podobnie jak depresja poporodowa, która występuje do pół roku od urodzenia dziecka - powiedział w rozmowie z tabloidem.