Na Katarzynę mają oko także dwie inne aresztantki, które dzielą z nią ciasne pomieszczenie. Wszystko po to, by nie powtórzyła się historia z poprzedniego pobytu matki Madzi za kratami. Miała ona wypić detergent i wylądowała na badaniach w szpitalu.
W katowickim areszcie Katarzyna prowadzi bardzo uregulowane życie. Wstaje o 6 rano. Dostaje 10 minut na toaletę, potem jest apel, śniadanie i sprzątanie cel. Dopiero po godz. 8 może ewentualnie wyjść na spacer czy do biblioteki aresztu. Po południu więźniowie dostają obiad, a ostatni posiłek - kolacja - jest podawany o godz. 17. Po kolacji natomiast już nie wolno im opuszczać cel.
O tym, że kobieta powinna jak najszybciej opuścić areszt, przekonany jest mecenas Maciej Imieliński, który z urzędu został wyznaczony na obrońcę Katarzyny W.
- Zapoznaję się obecnie z materiałami sprawy - zdradza nam mecenas Maciej Imieliński. - Nie chciałbym się na razie wypowiadać na temat linii obrony mojej klientki, jest na to zbyt wcześnie. Mogę natomiast powiedzieć, że na pewno zostanie przeze mnie złożone zażalenie na decyzję sądu o tymczasowym aresztowaniu Katarzyny W. - wyjawia obrońca.
Zażalenie poprzedniego adwokata matki Madzi na areszt zostało rozpatrzone pozytywnie. Wtedy jednak kobieta miała jedynie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Teraz oskarżana jest o zabójstwo.