Dziś, 23 sierpnia 2012 roku, dojdzie prawdopodobnie do konfrontacji Krzysztofa Rutkowskiego i Katarzyny W. w prokuraturze. Śledczy chcą ustalić, czy Rutkowski wymusił na matce Madzi przyznanie się do faktycznego przebiegu zdarzenia śmierci dziecka.
To detektywowi, a nie policji Katarzyna W. przyznała się, że Madzia wypadła jej z kocyka i uderzyła główką w próg.
Jak udało się ustalić FAKTOWI Katarzyna W. miała wyznać, że Rutkowski namawiał ją do określonych zeznań. Detektyw jest tym szczerze oburzony!
– Mam zamiar przedstawić trzy kłamstwa tej kobiety, która jest manipulantką i megakłamczuchą. Myślę, że te niby nakłaniania dotyczą spotkania w mojej łódzkiej rezydencji. Półtora miesiąca przed jej ucieczką była u mnie z Bratkiem. Poprosiłem go o pomoc przy podłączeniu nowego komputera. Ona była z nim. Zapamiętała moją czerwoną kanapę i twierdzi, że tam miałem ją nakłaniać do fałszywych zeznań. To wierutne bzdury - denerwuje się Krzysztof Rutkowski.
Detektyw nie boi się konfrontacji. Twierdzi, że ma czyste sumienie, a każdy Polak poznał się na kłamstwach:
- Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie wymuszałem na niej żadnych zeznań, ani tego, by przyznała się do winy – mówi w rozmowie z FAKTEM.
Co może się wydarzyć?
Katarzyna W. może nie pojawić się w prokuraturze! Jeśli stchórzy przed spotkaniem z detektywem - nie przyjdzie na konfrontację stron.
- Cały czas prowadzimy postępowanie przygotowawcze w tej sprawie i nie możemy ujawniać szczegółów. Nie wiem kiedy ono się zakończy – powiedział Michał Szułczyński, rzecznik Prokuratury okręgowej w Gliwicach w rozmowie z FAKTEM.