Co zrobi Katarzyna po wyjściu zza krat? Na pewno nie wróci do rodzinnego domu do Sosnowca. Tam już nie ma dla niej miejsca. Nie ma też co liczyć na pomoc męża, detektywa Rutkowskiego ani teściów.
Pozostaje jej tylko koleżanka z Krakowa, u której mieszkała, kiedy uciekła od Bartka z Łodzi. Tajemnicza dziewczyna, którą - jak się dowiedzieliśmy - Katarzyna W. zna jeszcze ze szkoły, nie wyrzekła się jej po śmierci dziecka.
Nie przeszkadzało jej także, że Katarzyna zarabiała przez pewien czas, tańcząc na rurze. Teraz prawdopodobnie znów przyjdzie jej z pomocą.
Na razie matka Madzi siedzi jeszcze w areszcie i czeka na decyzję sądu. Ta zaś miała początkowo być podjęta już jutro. Sąd jednak przesunął posiedzenie w tej sprawie o tydzień. Czyżby argumenty zastosowane we wniosku przez obrońcę matki Madzi, Macieja Imielińskiego (29 l.), były na tyle mocne, że sąd musi je aż tak długo analizować?
- Potrzebujemy po prostu więcej czasu, by zapoznać się z materiałami mającymi znaczenie przy rozpatrywaniu zażalenia - wyjaśnia Jacek Krawczyk, sędzia i rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach.
Kiedy prawnik Katarzyny składał w ubiegły piątek zażalenie na tymczasowy areszt swojej klientki, był optymistą - uważał, że szanse na wyjście z aresztu Katarzyny W. wynoszą aż 50 procent.
Według obrońcy przetrzymywanie w areszcie matki zamordowanej Madzi nie ma uzasadnienia, a jej zwolnienie nie wpłynie negatywnie na przebieg postępowania w prokuraturze.
Decyzja Sądu Okręgowego w Katowicach ma wielkie znaczenie dla Katarzyny W. Drugiej szansy na opuszczenie aresztu nie będzie miała, bowiem po rozpatrzeniu zażalenia ani adwokatowi, ani prokuraturze nie przysługuje odwołanie od decyzji podjętej przez sąd.