Matka, która w tragicznym wypadku traci jedyne dziecko, nawet pod wpływem silnych emocji i strachu nie byłaby w stanie w tak krótkim czasie wymyślić historyjki o porwaniu, zanieść zwłok córki do parku, ukryć ciała w gruzach budynku, pod ciężkim kamieniem, a po wszystkim wrócić na osiedle i upozorować napad.
Biegły sądowy i policyjny negocjator Dariusz Loranty ma doświadczenie w wielu sprawach o morderstwo i jest przekonany, że Katarzyna W. dokładnie zaplanowała zabicie Madzi i miała pomocnika.
Ekspert w rozmowie z "Faktem" podaje bardzo konkretne przykłady - telefon Katarzyny W. do męża, która w drodze do matki bała się, że ktoś ją śledzi, siniak matki Madzi na głowie, który miał powstać po uderzeniu przez porywacza. 24 stycznia 2012 r. było mroźno, jak tak szybko w niskiej temperaturze mógł powstać siniak... Chyba, że ktoś już wcześniej postarał się, by Katarzyna W. miała ślad po napadzie.
- Zdziwiło mnie, że kobieta dzwoniła do męża i brata, mówiła, że boi się, że ktoś ją śledzi, a oni natychmiast nie przyszli do niej, by ją ratować. Ich telefonylogowały się w odległości około kilometra od Katarzyny, ale oni pojawili się dopiero po kilku godzinach. To nienaturalne zachowanie - powiedział "Faktowi" Loranty.
Czy to wystarczające dowody, by podejrzewać Bartka Waśniewskiego i jego szwagra Marcina W.? O niewinności Bartłomieja Waśniewskiego jest przekonany Krzysztof Rutkowski i rodzice ojca Madzi. Rutkowski o współudział w ukryciu zwłok madzi podejrzewa jednak brata Katarzyny W. i jej ojca.