Katarzyna W. nie zjawiając się w gliwickiej prokuraturze udowodniła, że czegoś się obawia. Czego? Konfrontacja z Luizą Kobyłecką mogłaby ją pogrążyć, więc Katarzyna W. wybrała bezpieczne zacisze własnego domu. Matka Madzi świetnie wiedziała, że może sobie pozwolić na nieobecność na konfrontacji.
Jednak brak Katarzyny W. w prokuraturze udowodnił, że ta ma coś na sumieniu.
- Była przekonana, że składając zawiadomienie na Rutkowskiego, odegra się. Musiała posłużyć się kłamstwem, bo manipulacja w rozmowie nie jest karalna. Robią tak policjanci podczas przesłuchań, by wymusić przyznanie się do przestępstwa - mówi Dariusz Loranty w rozmowie z FAKTEM.
Czyli Katarzyna W. skłamała, a teraz boi się, że wszystko się wyda? Skłamała, czyli zasugerowała śledczym, że Rutkowski jej groził?
Sama nieobecność Katarzyny W. to jednak za mało, by śledczy mogli rozwiązać sprawę. Ciekawe, jak długo potrwa to śledztwo...