Katarzyna W. to świetna aktorka - powiedział Krzysztof Rutkowski. Miał rację. Wszyscy wierzyliśmy w bajki opowiadane nam przez matkę Madzi z Sosnowca.
Opinia biegłych zakończyła ciąg kłamstw. Wynika z niej jasno, że do śmierci Madzi doszło w wyniku celowego działania.
Katarzyna W. najpierw twierdziła, że jej córeczka została porwana. Zgłosiła to na policję 25 stycznia. Apelowała do wyimaginowanego porywacza o oddanie córeczki - w świetle ostatnich wydarzeń nabiera to upiornego charakteru.
Dopiero po 9 dniach przyznała, że porwanie było wymyślone. Krzysztof Rutkowski wydobył z niej nowe zeznania. Zalana łzami Katarzyna W. opowiadała jak to Madzia wyślizgnęła się jej z kocyka. Mówiła, że była w szoku i dlatego zabrała zwłoki dziecka do parku przy ul. Żarnowskiego w Sosnowcu i ukryła je pod gruzami.
Dziś okazuje się, że i te zeznania były fałszywe. Z opinii biegłych wynika, że śmierć Madzi była nagła i gwałtowna. Dziecko nie mogło więc po prostu wyślizgnąć się z kocyka.
- Od dawna podejrzewałem, że śmierć Madzi nie była przypadkowa - powiedział nam Krzysztof Rutkowski.