Jak już pisaliśmy na se.pl Katarzyna W. tylko nam zdradziła, co spotkało ją w więziennej celi. To właśnie tam zapoznała matkę Szymona z Będzina, z którą wzajemnie doradzały sobie.
Na pytanie, czy Katarzyna była w celi sama dowiadujemy się, że nie. Towarzyszyły jej dwie kobiety, które na początku nie traktowały jej najlepiej:
- Jeść mogłam tylko po tym, jak one zjadły. Codziennie to ja sprzątałam... Później, po dwóch-trzech dniach, gdy już się przekonały, że nie mam zamiaru tutaj robić żadnych awantur, normalnie rozmawiałyśmy - zdradza w wywiadzie.
Dowiadujemy się także, że była izolowana od reszty więźniarek.
- Wychodziłam, ale zawsze tylko z osobami z mojej celi. Byłam izolowana - wyznaje.
Pewnie izolowano ją w obawie o jej zdrowie - w końcu nie wszystkie więźniarki są tak miłe, jak matka Szymona z Będzina.