Zaplanowaną zbrodnię wykonała, a potem robiła wszystko, by uciec przed odpowiedzialnością. W imię ratowania własnej skóry nie wahała się oczerniać i rzucać podejrzeń na innych. Wszystko po to, by pracującym nad sprawą prokuratorom było trudniej dociec prawdy. "(...) Katarzyna Waśniewska miała w toku postępowania świadomość, iż osoby, z którymi pozostaje w kontakcie, zostaną z dużym prawdopodobieństwem przesłuchane w charakterze świadków" - czytamy w akcie oskarżenia.
O mały włos, a ofiarą Katarzyny padłby Bartłomiej Waśniewski, wciąż jeszcze jej mąż. Matka Madzi nie wahała się w swej grze użyć również swego brata. Obu ich chciała wrobić we własną zbrodnię. To właśnie postronnym osobom Waśniewska miała kilka razy sugerować, że są z nią w zmowie. Sugerowała udział Bartka Waśniewskiego w zbrodni od etapu ukrycia zwłok Madzi. Nie wiadomo, czy Bartek zdawał sobie sprawę z pomówień własnej żony. W każdym razie ona uzależniała od zachowania się Bartka na sali sądowej podczas procesu, czy podzieli się tą wiedzą z sądem. Innymi słowy, próbowała szantażować Waśniewskiego. Podobne historie Katarzyna Waśniewska rozpowszechniała także o swoim bracie Marcinie W.
Na szczęście prokuratura bardzo drobiazgowo zbadała wątek pomocy Katarzynie w popełnieniu przestępstwa. Śledczy nie znaleźli żadnych podstaw do przedstawienia komukolwiek innemu zarzutów, czy to dotyczących morderstwa, czy też pomocy w ukryciu zwłok. Bartłomieja Waśniewskiego przed podejrzeniem uratowały m.in. zapisy monitoringu, zeznania świadków oraz analiza zachowania się Bartka 24 stycznia 2012 r. Podobnie brat Waśniewskiej Marcin W. jest poza podejrzeniami - ma wystarczające alibi, potwierdzone nawet badaniem wariograficznym.