Najpierw opowiadał, że pomógł się ukryć Katarzynie Waśniewskiej w Bieszczadach. Potem się tego wyparł. Przyznał jednak, że mieszkał przez pewien czas z matką Madzi w Krakowie.
- Kolega przyprowadził ją do lokalu, w którym mieszkałem z większą grupą osób. Powiedziała, że jest z Katowic i została... - wspomina Krzysztof P. I zastrzega, że wszystko działo się jeszcze, zanim Katarzyna zaczęła ukrywać się przed policją.
Teraz Krzysztof sam uciekł z Krakowa i zaszył się w maleńkiej wiosce na Podlasiu. Tam właśnie spotkał się z nim nasz reporter. Przyjaciel matki Madzi jest samotnikiem. Nie ma żony, stałego miejsca zamieszkania. Latami włóczył się po Polsce, pomieszkiwał kątem u znajomych.
- Teraz przyjechałem na Podlasie, bo moja matka jest chora. Przed nikim się nie chowam - zaznaczył na wstępie. Pytany o to, czy wie, gdzie jest Katarzyna, zareagował nerwowo.
- Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi - stwierdził. - Mam swoje kłopoty i kuratora na głowie - dodał po chwili. Jakie to kłopoty? O tym nie chciał rozmawiać. Jak jednak ustaliliśmy, Krzysztof P. ma na swym koncie wyrok za bardzo poważne przestępstwo. Pedofilię.
- Wyrok zapadł 9 grudnia 2008 roku. Krzysztof P. został skazany z artykułu 200, paragraf 1 Kodeksu karnego - informuje prezes Sądu Rejonowego w Pszczynie Dariusz Guzdek. Artykuł ten mówi o doprowadzeniu małoletniego do "obcowania płciowego" oraz do "poddania się innej czynności seksualnej". Krzysztof P. dostał 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Dodatkowo nie może się zbliżać do swej ofiary - nieletniej dziewczyny. Przyjaciel Katarzyny Waśniewskiej nawet nie próbował odwoływać się od wyroku sądu . Jego okres zawieszenia będzie trwał jeszcze miesiąc.