Wydawało się, że wszyscy odwrócili się od Katarzyny Waśniewskiej (23 l.) po tym, jak wyszło na jaw, że to ona stoi za śmiercią córki. Mąż Bartek (24 l.) wyjechał za granicę, teściowie się jej wyparli, a ojciec wylądował na oddziale psychiatrycznym. Nawet najbliższa przyjaciółka obciążyła Katarzynę swoimi zeznaniami w śledztwie. A jednak jest ktoś, kto jej pomaga. Co miesiąc na więzienne konto matki Madzi wpływa ok. 300 zł.
Czy to matka morderczyni wspiera córkę finansowo? Jak wiadomo, tylko ona jedna utrzymuje z nią kontakt od momentu, kiedy trafiła do aresztu. A może to jednak Bartek? Może wbrew jego deklaracjom miłość do niej wciąż się w nim tli.
A może finansowo zasila ją tajemniczy wspólnik, który pomagał jej w ukryciu ciała zamordowanej córki, a teraz płaci za milczenie Waśniewskiej?
Jedno jest pewne. Po uprawomocnieniu się wyroku sytuacja finansowa Katarzyny nie będzie kolorowa. Będzie musiała zwrócić ok. 120 tys. zł kosztów, jakie poniósł Skarb Państwa w postępowaniu procesowym. Tak zdecydował we wtorek sąd. Biorąc pod uwagę, że na koncie Waśniewska ma niecały tysiąc złotych oraz nie posiada żadnego majątku, to będzie musiała pójść do pracy. A w więzieniu może zapomnieć o błyskotliwej karierze, o której marzyła na wolności.
- Skazane kobiety znajdują zatrudnienie na terenie jednostki jako kucharki, pomoce kuchenne, obsługa kuchni, wykonują prace porządkowe, roznoszą posiłki, pracują w pralni, radiowęźle czy bibliotece - mówi mjr Justyna Bednarek z Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Katowicach.
Kokosów przy tym nie zarobi, bo prawo przewiduje, że za miesiąc dostanie najniższą krajową, czyli 1600 zł. Po odliczeniu obowiązkowych wpłat na Fundusz Osób Pokrzywdzonych - 10 proc. i na Fundusz Aktywizacji Osób Skazanych - 25/proc., może liczyć miesięcznie na ok. 800 zł. A zasądzoną kwotę spłacić musi, bo w przeciwnym razie za kratami odsiedzi dodatkową karę. No, chyba że tajemnicza osoba, która wspiera Waśniewską, ureguluje jej niebotyczny dług.