Nasi reporterzy ruszyli tropem Katarzyny Waśniewskiej. W Ustrzykach Górnych dotarliśmy do kolejnego ważnego świadka. Ratownika, który matkę Madzi widział na własne oczy.
- Jestem pewien, że to była ona - zapewnia Wiktor K. - Było około godziny 14. Przed sklepem, na ławkach, siedziało kilka osób. Wśród nich była na pewno Katarzyna. Poznałem ją od razu. Wcześniej przeglądałem gazetę, w której było jej zdjęcie - dodaje.
Nasz rozmówca doskonale zapamiętał datę spotkania. To był piątek 26 października. - Nie dzwoniłem na policję. Wtedy przecież nikt nie informował, że ona się nie zgłasza na policję. Skąd miałem wiedzieć, że uciekła - rozkłada ręce ratownik.
W górach ludzie żyją innym rytmem niż w dużych miastach. Wiele osób przyjeżdża szukać wytchnienia i spokoju. Miejscowi to doskonale rozumieją i nie są zbyt wścibscy... Być może właśnie na to liczyła oskarżona o zamordowanie córeczki Katarzyna Waśniewska. W Bieszczadach łatwo się ukryć.
Ciekawe, czy uciekinierka nadal przebywa w tym rejonie? Być może już jest za granicą. Z Ustrzyk Górnych, gdzie była widziana ostatni raz, jest tylko kilka kilometrów na Słowację i na Ukrainę.