Katarzyna Waśniewska najpierw pokazała nam twarz zrozpaczonej porwaniem dziecka matki. Później okazało się, że dziecka nie porwano, ale wypadło Waśniewskiej z rąk i uderzyło głową w próg. Zrozpaczona mamusia zakopała zwłoki małej Madzi w parku w Sosnowcu. Te informacje wyciągnął od niej Rutkowski, podczas gdy cała Polska szukała dziecka.
Poczytaj: Kalendarium sprawy Madzi dzień po dniu
Później zaczęła się medialna szopka z Waśniewską w roli głównej! Kobieta zaczęła kombinować - uciekła od męża, zatrudniła się w klubie go-go, uciekła policji z kochankiem pedofilem na Podlasie, a nawet próbowała się zabić! Raz zjadła trochę płynu do mycia naczyń, a raz wzięła tabletkę nasenną. Jej zachowanie sprawiło, że wylądowała w szpitalu psychiatrycznym na obserwacji, ale diagnoza była jasna: jest poczytalna.
Teraz Waśniewska próbuje przekonać sąd, że jest ofiarą (w dodatku bardzo modną, cały czas dba o wygląd). - Dzisiaj moja klientka jest już zupełnie inną osobą - przekonuje w Fakcie jej obrońca, mecenas Ludwiczek - Jej zachowania po zdarzeniu to efekt niedojrzałości oraz tego, że nie miała wokół siebie właściwych wzorców. Płacze w samotności. Ona przy innych nie okazuje emocji, w trudnych chwilach szuka samotności, azylu dla siebie. Zapewne gdyby mogła, cofnęłaby czas - zapewnia w imieniu Waśniewskiej.
Dziś o 9.00 rusza apelacja, ale czy Waśniewskiej uda się przeknać wsyzstkich o swojej niewinności i o tym, że śmierć Madzi była nieszczęśliwym wypadkiem?
Zobacz: PROCES Katarzyny Waśniewskiej RELACJA NA ŻYWO. Matka Madzi znów przed sądem