Matka Madzi jeszcze przez kilka dni będzie na obserwacji na oddziale psychiatrycznym Szpitala Miejskiego w Sosnowcu, gdzie trafiła po piątkowej próbie samobójczej. To najprawdopodobniej wykluczy ją z udziału w eksperymencie procesowym, który prokuratorzy z Katowic zaplanowali na najbliższy piątek. O planowanej wizji dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Prokuratorzy chcieli wykorzystać to, że Katarzyna Waśniewska "urwała się" spod kurateli zarówno swego obrońcy, jak i Krzysztofa Rutkowskiego, i nakłonić ją do złożenia zeznań. Taki eksperyment miał się odbyć już na początku śledztwa, ale wówczas Katarzyna odmówiła wzięcia w nim udziału. Jako podejrzana nie musiała się na wizję lokalną zgodzić.
Prokuratura na razie nie chce potwierdzić tych informacji, zasłaniając się dobrem śledztwa. - Mogę jedynie powiedzieć, że wciąż czekamy na wyniki ważnych badań próbek pobranych z ciała ofiary i na dziś spodziewamy się otrzymać je nie wcześniej niż w połowie miesiąca - mówi Agnieszka Wichary z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Jak dotąd w tajemniczej sprawie śmierci Madzi brakuje pewnych ustaleń. Mnożą się natomiast pytania... Jak naprawdę wyglądała śmierć dziewczynki? Czy matka nie uchyliła rąbka tajemnicy swemu mężowi Bartłomiejowi Waśniewskiemu? Jeśli nie, to dlaczego Bartek, do tej pory murem stojący za żoną, teraz się od niej odwrócił? Do tego stopnia, że nie odwiedził jej do tej pory w szpitalu i nie kryje, że nie zamierza tego zrobić... Sam zainteresowany schował się w sosnowieckim mieszkaniu swoich rodziców i nigdzie się nie rusza. - Bartek bardzo to wszystko przeżywa, zamknął się w sobie, nie chce z nikim rozmawiać na ten temat - mówi nam jego matka Beata Cieślik.