Kiedy Katarzyna i Bartłomiej Waśniewscy pojawiają się przed kamerami i rozmawiają z dziennikarzami prawie zawsze wyglądają tak samo. Matka Madzi ma najczęściej spuszczony wzrok, patrzy w jeden punkt, niewiele się odzywa, na pytania odpowiada krótkimi zdaniami. Po Katarzynie Waśniewskiej nie widać wzruszenia na samo wspomnienie Madzi. Nigdy nie mówi o miłości do dziecka.
To jej mąż Bartek występuje w roli ich wspólnego rzecznika prasowego. Do ostatniej konferencji prasowej z Krzysztofem Rutkowskim, która odbyła się 23 marca 2012 r. w hotelu Trojak w Mysłowicach przyjmował postawę cichego, cierpiącego ojca i męża, który ostatkiem sił broni swojej ukochanej przed atakami mediów. Na konferencji Rutkowskiego coś się jednak zmieniło.
Ojciec Madzi nie był już tym samym przygaszonym mężczyzną, który zaledwie dwa miesiące wcześniej stracił dziecko. Waśniewski atakował dziennikarzy, że wyciągają nieprawdziwe informacje dotyczące śmierci Madzi. Wyrzucał mediom, że przez trwającą od dwóch miesięcy nagonkę ludzie reagują na nich coraz bardziej agresywnie.
Waśniewscy zachowują się jak ofiary, które próbują ukryć się przed ludzką nienawiścią i w spokoju doczekać zakończenia śledztwa. Patrząc na nich trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że już dawno zapomnieli o kogo w całej tej sprawie chodzi i kto jest najważniejszy. To ich córka Madzia jest jedyną ofiarą. Bezbronna 6-miesięczna dziewczynka nie miała szans się obronić gdy wydarzył się tragiczny wypadek. Zginęła i już nic nie zwróci jej życia.
Cała nadzieja w prokuraturze, że wyjaśni jak doszło do jej śmierci i czy, jak twierdzi Katarzyna, był to tylko wypadek...