To była już ostatnia deska ratunku dla Katarzyny Waśniewskiej - uznanie, że córka zmarła przez chorobowe powikłania. Ale ekspertyza zamiast pomóc jedynie pogrąża matkę Madzi. Teraz nie pozostał jej już żaden sposób na wymiganie się od kary za śmierć dziewczynki. Mało tego, może się okazać, że rozpaczliwie walcząc o wolność, tylko pogorszyła swoją sytuację...
Przypomnijmy - po tym, jak 3 września 2013 roku sąd w Katowicach uznał Waśniewską za winną zabójstwa córki i skazał ją na 25 lat więzienia, jej obrońca złożył apelację. Zażądał uniewinnienia swojej klientki i wykonania uzupełniających badań, m.in. przez biegłego laryngologa dziecięcego. Według przyjętej linii obrony śmierć Madzi miała być wypadkiem, spowodowanym laryngospazmem, czyli nagłym skurczem krtani. Ale biegli, na których tak liczyła Waśniewska, uznali, że żadnego laryngospazmu nie było! Przebadali dokumentację nie tylko z sekcji zwłok dziecka, ale i badań lekarskich przeprowadzonych za życia dziecka. I stwierdzili, że co prawda historia medycyny zna przypadki, w których laryngospazm był śmiertelny, jednak są one nie tylko niezmiernie rzadkie, ale też dotyczyły powikłań po znieczuleniu, o czym w tym przypadku nie możemy mówić.
Jaki z tego wniosek? Waśniewska może pożegnać się z marzeniami o wolności. W dodatku decydując się na apelację, postawiła wszystko na jedną kartę. Przecież sąd apelacyjny może zwiększyć wyrok sądu pierwszej instancji, orzekając dla niej dożywocie. W czerwcu odroczono kolejne rozprawy właśnie z uwagi na trwające przygotowania opinii biegłych. Teraz sąd wyznaczy nowe terminy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail