Katastrofa hali MTK w Katowicach. Sąd łagodny dla pseudoinżyniera

2017-09-22 4:00

Wiedział o błędach projektowych i konstrukcyjnych hali, a mimo to nie zrobił nic, by zapobiec katastrofie. W efekcie zaniedbań Jacka J. pod zawaloną halą wystawienniczą śmierć poniosło 65 osób, a setki zostały ranne. Wczoraj katowicki sąd apelacyjny skazał go i innych odpowiedzialnych za katastrofę na kary bezwzględnego więzienia. Ale niższe niż sąd poprzedniej instancji!

Wczorajszy wyrok kończy tę tragiczną historię, która zaczęła się 28 stycznia 2006 r. W czasie targów gołębi na terenie Chorzowa pod ciężarem zalegającego na dachu śniegu zawaliła się wtedy jedna z hal targowych. Katastrofa pochłonęła 65 ofiar.

- Ta katastrofa na przestrzeni lat nie znajduje podobnego precedensu w historii. Spowodowana była nie klęską żywiołową wywołaną siłami natury, lecz sumą ludzkich błędów, lekceważeniem przepisów, zwykłym niechlujstwem i traktowaniem pojawiających się sygnałów ostrzegawczych z perspektywy "jakoś to będzie" - mówił przewodniczący składu sędziowskiego Waldemar Szmidt.

Sąd apelacyjny mimo to postanowił jednak obniżyć kary dla winnych.

Skazał Jacka J., samozwańczego projektanta i konstruktora (nigdy nie ukończył studiów inżynierskich) na dziewięć lat więzienia. Inne wyroki są niższe - ówczesna inspektor nadzoru budowlanego Maria K. dostała karę dwóch lat więzienia. Grzegorz S. rzeczoznawca, który po ugięciu się konstrukcji dachu w 2003 r. wprowadzał "program naprawczy" hali, także na dwa lata powędruje do więzienia. Ponadto kary dosięgnęły Ryszarda Z. i Adama H., którzy dostali odpowiednio dwa lata i półtora roku odsiadki.

Skąd łagodne kary? Sąd wytłumaczył to długotrwałym procesem.

Zobacz także: Mały Jędruś zmaga się z guzem mózgu! Potrzeba 2 mln. zł w 2 tygodnie, aby uratować jego życie

Przeczytaj również: Żory: Uratowała mężczyznę z płonącego toi-toia

Polecamy ponadto: Pacjentka wypadła z okna

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki