Uderzenie było tak silne, że cztery z siedmiu wagonów i lokomotywa wykoleiły się, wywróciły na bok i dach. Kiedy na miejscu zjawiła się straż pożarna, policja i karetki pogotowia, słychać było rozpaczliwe wołania o pomoc uwięzionych pasażerów. Ratownicy za pomocą specjalistycznych narzędzi rozcinali poskręcane blachy i przez niemal dwie godziny wyciągali z wraków wagonów zakleszczonych ludzi. - Akcja ratunkowa skończyła się o 19.15 - mówi asp. Daniel Pańczyszyn z komendy policji w Lęborku.
Patrz też: Dąbrowa Górnicza: Syneczku przepraszam, że przeze mnie wypadłeś z okna
Okazało się, że 2 osoby zginęły na miejscu, a co najmniej 25 zostało rannych (dwójka z nich jest w stanie krytycznym). Ofiary trafiły do pobliskich szpitali w Lęborku, Słupsku i Wejherowie. Najciężej poszkodowanych przetransportowano helikopterem do szpitala w Gdańsku. Wśród rannych są kierowca tira i maszynista.
Policja bada przyczyny katastrofy. Świadkowie widzieli, jak kierowca tira wjechał na przejazd kolejowy wprost pod nadjeżdżający pociąg. Lokomotywa uderzyła w naczepę, ciągnęła samochód kilkadziesiąt metrów. - Pobiegłem pomóc kierowcy ciężarówki, był ranny - opisywał dramatyczne wydarzenia dla portalu Lębork Nasze Miasto Jerzy Klein, mieszkaniec Mostów, który jechał za tirem.
Po wypadku ruch pociągów na trasie od Gdyni do Słupska został wstrzymany.