Główny zarzut niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie dotyczy zaniechania przeprowadzenia sekcji zwłok ofiar w Polsce, w efekcie czego sześć ciał przez ponad dwa lata spoczywało nie w swoich grobach.
Gazeta pisze, że postępowanie w tej sprawie toczy się pod nadzorem cywilnego śledczego Jacka Bedryja, którego poznańska prokuratura specjalnie oddelegowała do tej sprawy, aby "uniknąć zarzutów o brak obiektywizmu".
Wojskowi prokuratorzy z Warszawy, których sprawa bezpośrednio dotyczy, nie chcą komentować poznańskiego śledztwa. Sprawy nie komentuje także prokurator gen. Krzysztof Parulski, który od dnia katastrofy kierował wojskowymi śledczymi. To właśnie on podjął m.in. decyzję o nieobecności polskich urzędników podczas sekcji.
- Trumien nie otwarto w Polsce, zostały złożone do grobów zalutowane przez Rosjan. Odpowiada za to ówczesny naczelny prokurator wojskowy, awansowany po tragedii smoleńskiej na stopień generała Krzysztof Parulski. A przecież zgodnie z polskim kodeksem postępowania karnego czynności sekcyjne powinny być przeprowadzone przez naszych prokuratorów - mówi pełnomocnik rodzin ofiar mec. Rafał Rogalski.
Przesłuchania jeszcze się nie rozpoczęły. Prok. Bedryj wciąż zapoznaje się z aktami sprawy. Składa się na nie kilkaset tomów, z których w Warszawie równolegle korzystają śledczy prowadzący sprawę wyjaśnienia katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. NASZ DZIENNIK informuje, ze przesłuchania mają się rozpocząć w styczniu.