KATASTROFA SMOLEŃSKA: Rosjanie majstrowali przy telefonie prezydenta

2012-05-07 4:00

Tuż po katastrofie smoleńskiej ktoś aż trzy razy korzystał z telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego (†61 l.)! Sprawę przekazano do zbadania, jednak polska prokuratura wojskowa uznała, że nie doszło do popełnienia przestępstwa i przekazała postępowanie prokuraturze cywilnej, która je umorzyła. Prawdopodobnie już dzisiaj Jarosław Kaczyński (63 l.) będzie chciał, aby śledczy ponownie zajęli się sprawą.

- W poniedziałek będę się w tej sprawie konsultował z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Będziemy się zastanawiali, jakie mamy podjąć działania. Ta sprawa musi zostać wyjaśniona - mówi "Super Expressowi" mec. Rafał Rogalski, reprezentujący część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej.

O tym, że ktoś korzystał z prezydenckiego telefonu, poinformował "Nasz Dziennik", przytaczając ekspertyzę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wynika z niej, że nieustalona osoba uruchamiała 10 i 11 kwietnia 2010 r. telefon zarejestrowany na Kancelarię Prezydenta, a użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego. Pierwszy raz aparat uruchomiono kilka godzin po katastrofie - o godzinie 10.46, a dzień później o godz. 12.40 i 16.20. - Po pierwsze, najpierw trzeba wyjaśnić, z jakim czasem mieliśmy do czynienia. Mamy do czynienia z zakwestionowaniem całego przebiegu wydarzeń zrekonstruowanego przez pana Millera - komentuje poseł PiS Antoni Macierewicz (64 l.).

Sprawę badała prokuratura. Ale śledczy wojskowi uznali, że nie można mówić o wykradaniu informacji, a jedynie... dzwonieniu na cudzy koszt. Postępowanie zostało przekazane Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Jak się jednak okazuje, prokuratorzy nie dostali od śledczych wojskowych ani telefonu komórkowego, ani karty SIM, mogli opierać się więc tylko na przekazanej dokumentacji. Ostatecznie śledztwo umorzono w grudniu 2011.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki