W końcu mąż zakatował swoją żonę jej własną kulą ortopedyczną! - Całe życie ją bił, a ona nie potrafiła odejść - mówią teraz znajomi ofiary i jej kata.
Wojciech S. (52 l.) z Szamocina (woj. wielkopolskie) zgotował swojej żonie Marii (50 l.) piekło na ziemi.
Feralnego dnia zegarek nie wskazywał jeszcze południa, gdy Wojciech S. zapukał do drzwi swojego sąsiada. - Maria nie chce się obudzić, coś jej się stało - powiedział. W domu rodziny S. oczom sąsiada ukazał się straszny widok. Pani Maria leżała nieruchomo...
To, co wydarzyło się kilka chwil wcześniej, przypomina sceny rodem z horroru. Wojciech S. wziął kulę ortopedyczną żony i zaczął drobnej kobiecie zadawać cios za ciosem. Bił ją gdzie popadło, po nogach, piersiach, brzuchu. Maria S. wycieńczona straciła przytomność.
Ale nawet widok konającej żony nie wywołał u kata odruchu miłosierdzia. Żonę, która wiernie trwała przy nim przez 30 lat, tłukł dalej. Po chwili pani Maria już nie żyła.
Co tak bardzo rozwścieczyło Wojciecha S., nie wiadomo. - To mogła być głupota - przypuszczają znajomi pary. Tym bardziej że Wojciech S. swojej małżonce nie szczędził razów. Rok temu pobił ją tak, że kobieta trafiła do szpitala. Pani Maria nie zdecydowała się jednak złożyć zeznań obciążających męża. - Całe życie przy nim była, chowała dzieci, a potem nie miała nawet renty - mówią znajomi i opowiadają, jak kobieta długo skrywała domowe piekło. - Raz mówiła, że uderzył ją pies i dlatego ma podbite oko - wspominają.
Teraz Wojciech S. siedzi w areszcie. W chwili, gdy zabijał swoją żonę, był pijany. Grozi mu dożywocie.