Stróże prawa okazali się jednak sprytniejsi niż przypuszczał katowicki, doręczyciel. Szybko połapali się, że napad jest zmyślony. Przeszukali rzeczy nieuczciwego listonosza i okazało się, że wciąż ma przy sobie rzekomo skradzione pieniądze.
- Wydawał się taki uczciwy, a kradł ludziom emerytury - mówi Jadwiga Nowak (68 l.), jedna z okradzionych przez doręczyciela. - Powinien trafić za kratki. Tam jest jego miejsce - dodaje zdenerwowana emerytka. I ma rację. Za to, co zrobił, Łukaszowi D. grozi nawet do pięciu lat więzienia.
Podstępny doręczyciel dokładnie wszystko obmyślił. Zabrał pieniądze, a żeby być poza podejrzeniami, postanowił pójść na policję i zgłosić napad oraz kradzież.
Udał się więc na posterunek. - Twierdził, że w okolicy jednego z budynków przy ul. Oswobodzenia napadło na niego dwóch mężczyzn. Mieli podobno sterroryzować go nożem i zabrać gotówkę - mówi Jacek Pytel, oficer prasowy katowickiej policji.