To największy tego typu system w Polsce – 0,77 czujnika na kilometr kwadratowy. Całe to ustrojstwo do monitorowania stężenia PM10, PM2.5, a także dane dotyczące wilgotności, temperatury i ciśnienia, czyli zasadniczo poziomu niskiej emisji zwanej smogiem, kosztuje 590 tys. zł. Zamontowano je w ramach europejskiego ( i w części za unijne pieniądze) AWAIR. Czujniki wyprodukowała firma z Bielska-Białej. – To będzie duża zmiana jakościowa w zarządzaniu miastem. Zamiast reagować na to, co dzieje się w danej chwili – czyli np. ostrzegać mieszkańców, że pojawił się smog, będziemy mogli to odpowiednio wcześniej zapowiedzieć i także zdefiniować geograficznie. Pamiętajmy, że na terenie Katowic występują różnice w stężeniach pyłów – w zależności od dzielnicy, czy też warunków pogodowych – zapowiada prezydent Katowic Marcin Krupa.
Z wprowadzenia i rozbudowy systemu powinny być zadowolone kluby antysmogowe z województwa śląskiego. 18 marca, po południu, mają prze Śląskim Urzędem Wojewódzkim przedstawić swoje żądania dotyczące zaostrzenia uchwały antysmogowej, obowiązującej w województwie od 1 września 2017 r. Zgodnie z jej literą użytkownicy pieców CO opalanych węglem mają 10 lat na wymianę ich na urządzenia piątej, najwyższej, klasy. Ponadto uchwała zakazuje palenia węglem brunatnym i jego pochodnymi (w Śląskim praktycznie nie stosowanym), mułami i flotokoncentratami węglowymi oraz paliwami, w których „udział masowy węgla kamiennego o uziarnieniu poniżej 3 mm wynosi więcej niż 15 proc., a także biomasy stałej, której wilgotność w stanie roboczym przekracza 20 procent”.