Zamordowaną była Maria Sosna (+81 l.), spokojna, rzadko już wychodząca na miasto kobieta. Zaledwie kilka dni wcześniej otrzymała od jednego z ubezpieczycieli 32 tys. zł. Było to odszkodowanie za przedwczesną śmierć jej syna. Pieniądze trzymała w szafce w kuchni. Cała kwota oczywiście zniknęła wraz z mordercą. - Szafka była pusta. Syn od razu stwierdził, że to morderstwo - wspomina córka zamordowanej kobiety Irena Piontek (63 l.).
Krąg podejrzanych był niewielki - rodzina oraz znajomi kobiety - pomagający jej w codziennych obowiązkach sąsiedzi. Jak się okazało wśród nich był morderca - Dariusz O. (43 l.). Mieszkał w tej samej klatce co ofiara, tyle że pięto wyżej, z Dorotą L., która często zachodziła do Marii Sosny, by jej pomagać. Policjanci odkryli, że para ta ma sporo długów. W dodatku O. był już kilka razy karany. Choć jednak śledczy byli niemal pewni, że to on jest zabójcą, to jednak brakowało im dowodów. Kluczowym, jaki się później okazało, był ślad zapachowy zabezpieczony właśnie w owej szafce, gdzie zamordowana trzymała pieniądze.
O. ciągle się wymykał. Chociaż został zatrzymany z dużą sumą pieniędzy, chociaż policja dowiedziała się, że spłacił wszystkie swoje długi i to już w kilka godzin po zabójstwie, to jednak sąd nie zgodził się na jego aresztowanie. Ale śledztwo nabiera tempa. Funkcjonariusze m. in. obalają alibi mordercy, jakoby miał on wygrać duże pieniądze w różnych grach hazardowych. W końcu też pies, który badał próbki zapachowe wskazuje, że ślad zapachowy zostawiony na miejscu w mieszkaniu pasuje właśnie do Dariusza O. Pętla zaczyna się zaciskać.
Dariusz O. postanawia nie czekać na powtórne zatrzymanie i zaczyna się ukrywać. List gończy zostaje wydany i mężczyzna wpada. Tym razem już wędruje za kraty. Zapada wyrok za morderstwo. Dariusz O. zostaje skazany na 15 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny. Rodzina Marii Sosny liczy, że w apelacji będzie surowszy. - Moja matka mogła spokojnie dożyć swych lat, ale trafiła na niego. On już się nie poprawi, kilka wyroków ma na koncie i po żadnym się nie poprawił. 25 lat to dla niego minimum - mówi Irena Piontek.