- Dowiedzieliśmy się o tym przed szóstą, nie było trudno się domyśleć, że to kamienica, w której mieszka Darek Kmiecik. Po 6. porozmawialiśmy z prezydentem i udało nam się to potwierdzić, wsiadłem w samochód i pojechałem. Widok po wybuchu jest straszny - opowiadał na antenie TVN24 Kamil Durczok.
- Budujące jest to, jak pracują tam wszystkie służby. Oni ręcznie odgruzowują, niesamowite jak pracujący na miejscu ratownicy błyskawicznie się zmieniają i współpracują ze sobą. Daje to nadzieje, że dotrą do Darka, Brygidy i ich dziecka i ich uratują. Pod gruzami są takie miejsca, w których uda się przeżyć. Takie cuda się zdarzają, tak twierdzą strażacy. Żyjemy wszyscy tą nadzieją. Jest nadziej,a ze skoro część wybuchu była skierowana na zewnątrz, może gdzieś przy stropach jest stworzony załom, w którym można przeżyć. Tak jak wiele jego relacji kończyło się szczęśliwym happy endem, mamy nadzieje, że ta akcja taką wiadomość przyniesie - mówił z nadzieją.