Był piątkowy wieczór. Do domu Kazimierza Grudnia (+81 l.) w Kawęczynie, niewielkiej miejscowości pod Piasecznem, przyszedł Piotr D. Mężczyzna poprosił go o 6 złotych na wino. Obaj znali się już wcześniej. 34-latek był bezdomny i wiele razy przychodził po takie niewielkie pożyczki. W zamian pan Kazimierz prosił go o wykonanie jakichś drobnych prac w domu lub ogrodzie i dopiero wtedy dawał gotówkę.
Najprawdopodobniej tego wieczoru Piotr D. nie zamierzał jednak na nic zapracować. Kiedy więc emeryt kategorycznie odmówił dania mu jakichkolwiek pieniędzy, wpadł w szał. Zza pazuchy wyciągnął nóż i wbił mu w pierś. 81-latek osunął się na trawę, a zabójca uciekł. Kilkaset metrów dalej w zarośla wyrzucił zakrwawiony nóż. Następnego dnia do domu pana Kazimierza przyjechał jego syn.
Syn odnalazł zabitego ojca
- Tata nie odbierał telefonu. Zmartwiłem się więc i pojechałem sprawdzić, co się stało - wspomina drżącym głosem pan Stanisław. - Ojciec był bardzo życzliwym człowiekiem. Kochał tę wieś i tych ludzi. Starał się pomagać innym. Nadal nie wierzę, że już go nie ma - nie może pogodzić się z tym, co się stało.
Natychmiast zaczęły się poszukiwania mordercy. W niewielkim Kawęczynie wszyscy znali zarówno pana Kazimierza, jak i Piotra D. Śledczy szybko połączyli fakty i 34-latek stał się głównym podejrzanym. Dwa dni później wpadł w ręce policji i stanął przed prokuratorem.
- Podejrzany usłyszał zarzut zabójstwa. Przyznał się i złożył wyjaśnienia. Zabezpieczyliśmy też prawdopodobne narzędzie zbrodni. Dziś sąd zdecyduje, czy mężczyzna trafi do aresztu - wyjaśnia Monika Lewandowska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Piotrowi D. grozi teraz dożywocie.