Ta przerażająca historia wyszła na jaw dwa lata temu. Na policję zgłosiła się studentka filologii polskiej. Zeznała, że na uczelni zaczepił ją starszy mężczyzna i w zamian za podejrzane badanie w toalecie zaoferował opiekę na studiach i zaliczanie egzaminów. Policja szybko zajęła się sprawą i... otworzyła puszkę Pandory. Po nagłośnieniu sprawy zgłosiło się kilkaset kobiet, które "profesor" zbałamucił i wykorzystał. Jedno z najstarszych zdarzeń miało miejsce w. 1977 r.!
Fałszywy antropolog trafił do aresztu, a śledczy rozpoczęli żmudne dokumentowanie jego zboczonej działalności. Okazało się, że stosował jeden sprawdzony schemat: podchodził do upatrzonej ofiary, przedstawiał się i proponował opiekę w zamian za udział w naukowym eksperymencie. Naiwne studentki, nieznające realiów uczelni, na którą właśnie się dostały, nie śmiały odmówić. I przechodziły upokarzające badania. - Oskarżony dotykał ich piersi, wkładał palce do pochwy, kazał się onanizować - wyliczała w trakcie ogłaszania wyroku sędzia Agata Trzcińska.
Niestety, znakomita większość czynów Janusza K. zdążyła się już przedawnić. Za pozostałe został skazany na 6,5 roku więzienia, mimo że aż do końca procesu zapewniał, iż jest niewinny.
Zobacz: Jelenia Góra: pracownik basenu znowu podejrzany o gwałt na chłopcu. Podawał mu narkotyki?