Choć Państwowa Komisja Wyborcza zapewniała, że wadliwy system informatyczny już działa, to w komisjach w Sopocie, Gdańsku, Poznaniu i Białymstoku nadal występowały kłopoty z logowaniem. Z kolei na Mazowszu był problem z ustaleniem zbiorczego wyniku, a w Gdyni pracownicy komisji nie mogli elektronicznie zsumować głosów.
Zobacz też: System wyborczy PKW to "bubel napisany przez początkującego programistę"
Mimo chaosu informacyjnego i kłopotów z systemem zliczającym głosy, dobry humor nie opuszczał członków PKW. - Nie rozumiem, skąd się wziął cały ten szum, że wyników jeszcze nie ma. Proszę się nie spodziewać, że wyniki wyborów zostaną podane minutę po zakończeniu głosowania. W tej chwili ciężko pracujemy - mówił na konferencji prasowej sekretarz komisji Kazimierz Czaplicki, który równocześnie pełni funkcję szefa Krajowego Biura Wyborczego. To właśnie Biuro nadzoruje pracę PKW i odpowiada za wdrożenie feralnego systemu informatycznego.
Ile zarabia Czaplicki, który jest jedną z osób odpowiedzialnych za największą, wyborczą wpadkę po 1989 r? Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdzała wykonanie budżetu państwa w 2012 r. przez Krajowe Biuro Wyborcze, jego miesięczne wynagrodzenie wynosiło 21 tys. zł. I było wyższe, w porównaniu z 2011 r., o 5 tys. zł. Z kolei zarobki zwykłych pracowników Biura to ok. 5,3 tys. zł.
Czaplicki pytany wczoraj, czy poda się do dymisji, prosił dziennikarzy o "odrobinę cierpliwości". Problem w tym, że ta cierpliwość już dawno się skończyła. Wczoraj inspektorzy NIK weszli na kontrolę do PWK.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail