Skąd ona bierze na to czas i pieniądze? Praca w londyńskim City, zagraniczne podróże, krótkie wizyty (w gejowskim klubie) w ojczyźnie i jeszcze systematyczne uzupełnianie swojego bloga.
Ot tak na przykład ostatni "wypad" nad morze, którym dumnie chwali się naczelna poetka polskiej emigracji i popołudnie w parku w Londynie na zamknięcie weekendu:
"Wczoraj nad morzem, a dziś z powrotem w mieście i pogoda wydaje się być nawet lepsza. Co oferuje Londyn na dłuższy weekend? (...) Widać, że dba o swoich mieszkańców i nie tylko... A my leżakujemy w parku" - zwierza się jak zwykle w poetyckim tonie Isabel.
No i jeszcze ta systematyczność wpisów na blogu. Dzień w dzień coś nowego, poezja, proza, poradniki, przewodniki - pełen przekrój pisarskiego talentu. Widać, że zawsze znajdzie chwilę, żeby podzielić się swoimi głębokimi przemyśleniami .
Po całej tej lekturze można dojść do wniosku, że Isabel albo jest tytanem pracy, albo... naprawdę trzeba sobie wziąć do serca jej wcześniejsze rady dotyczące pracy na Wyspach Brytyjskich.
Przeciętny Kowalski harujący od rana do wieczora na skromna pensję, która ledwie wystarcza od pierwszego do pierwszego na takie życie raczej pozwolić sobie nie może. No cóż, przecież nie każdy może być analitykiem w centrum finansowym i narzeczoną byłego premiera...
Kazimierz i Isabel znów się obijają?
2009-05-26
16:02
Dobrze jest być analitykiem w centrum finansowym i doradcą w banku... Wystarczy odbębnić swoje godziny w pracy, a potem już tylko weekend i słodkie lenistwo. Tak przynajmniej wynika z wyznań Isabel, która systematycznie raczy nas swoją twórczością.