"Super Express": - Będzie pan jedynką na śląskiej liście Twojego Ruchu w wyborach do europarlamentu.
Kazimierz Kutz: - Od parunastu lat jestem zawodowym politykiem. Dużą część życia poświęciłem sprawom Ślązaków. Sam jestem Ślązakiem.
- Sąd Najwyższy orzekł niedawno, że nie istnieje coś takiego jak narodowość śląska. Co pan na to i jak w tym kontekście będzie wyglądała pana praca w PE?
- Ten wyrok jest skandaliczny. Dlatego wraz z liderami różnych śląskich stowarzyszeń będziemy chcieli zebrać 100 tys. podpisów i doprowadzić do uznania Ślązaków za mniejszość etniczną. Ten wyrok jest bezpośrednią przyczyną mojej decyzji. Żadna z partii nie ma w programie jednego zdania dotyczącego spraw śląskich! Milion ludzi w spisie zadeklarowało, że są Ślązakami. Połowa z nich, że na drugim miejscu Polakami.
- Twój Ruch jest inny?
- To nowa partia, która jeszcze w tym nie uczestniczyła. Ślązacy nie mają innej możliwości realizowania interesów, które dotyczą ich praw i wolności. Ślązacy nie są w Polsce ludźmi wolnymi, skoro nie mogą być Ślązakami. W PE będę mógł poruszać te sprawy. Unia dba o regionalność i lokalność.
- Małgorzata Kidawa-Błońska stwierdziła, że Platforma zawsze była w porządku w stosunku do pana, a pan tak źle się o niej wyraża.
- W klubie PO mieliśmy rozmawiać z Donaldem Tuskiem o Ślązakach. Jest Kaszubem, powinien to rozumieć. Ale PO nie zrobiła niczego, Tusk powiedział, że dotykanie tych spraw to ślepa uliczka. To niby w porządku?
- Będzie pan rywalizował o miejsce w PE z prof. Adamem Gierkiem?
- To możliwe, ale bardziej z Jerzym Buzkiem, który zawsze był etatowym Ślązakiem. A on nic nie zrobił dla Śląska! Jest, jak mówią u nas, miglancem. Uważa, podobnie jak prezydent czy prawica, że Śląsk był zawsze polski i że wszystkie ruchy zmierzające do autonomii to ruchy zmierzające do rozbicia jedności Rzeczpospolitej. To nieprawda i okropne myślenie. Ślązaków się traktuje, jakby ich nie było. Polska jest, Śląsk jest, Ślązaków nie ma.
- Panie senatorze, z całym szacunkiem, ile będzie miał pan lat, gdy będzie dobiegać końca kadencja europarlamentu?
- Ale jakie to ma znaczenie?
- Czuje się pan na siłach?
- Gdybym się nie czuł, tobym tego nie robił. Nie jestem kretynem. Parę lat temu zmarł najstarszy senator USA, miał 104 lata. To zależy od osoby. Ale może pan słusznie o to pyta? Może jak facet ma 85 lat, to musi być już zidiociały i fizycznie niedołężny?
- Oczywiście ja nic takiego nie powiedziałem.
- Ale w domyśle tak jest, po co staremu w to wchodzić? A ja dostałem wiele głosów wsparcia. Niektórzy mieli wątpliwości, czy powinienem kandydować z Ruchu Palikota. Ale wszystkie inne partie są na Śląsku skompromitowane, a z nimi nie ma złych doświadczeń. Wiek budził najmniej wątpliwości.
Rozmawiał Bartłomiej Nakonieczny