Do tragedii doszło wieczorem w ubiegłą niedzielę. Przyjaciele wypłynęli długą wąską łodzią na szeroko rozlany wiślany nurt w okolicy Kępy Choteckiej pod Wilkowem (woj. lubelskie). Po pielgrzymce byli w świetnych humorach. Nie przeczuwali, co się za chwilę stanie...
- Najprawdopodobniej panowie próbowali przesiadać się i wtedy łódka zaczęła nabierać wody - opowiada Edyta Żur z policji w Opolu Lubelskim.
Szybko wezwano pomoc. Z powietrza koryto Wisły patrolował nawet śmigłowiec Straży Granicznej wyposażony w specjalistyczny sprzęt. Z każdą kolejną godziną stawało się jasne, że szanse na znalezienie żywych mężczyzn są coraz mniejsze. Obrócona do góry dnem łódka znalazła się przy brzegu jakieś 3 km poniżej miejsca, w którym doszło do wywrotki. Niestety, nikogo już przy niej nie było. Dwa kilometry dalej strażacy znaleźli ciało Kazimierza S.
- Wsiadając do łódki, powiedział mi, że Wisła to jego druga miłość - żonie Andrzeja R. łamie się głos. Jego ciało znaleziono w tę niedzielę. Piotr B. wciąż jest poszukiwany, nurkowie przeczesują dno Wisły z sonarem.