- Widzew Łódź zdegradowany do drugiej ligi, a Zagłębie Lubin do 24 stycznia czeka na wyrok. Czuje pan satysfakcję z podjętych decyzji?
- Można mieć tylko poczucie, że się porządkuje świat, że przywraca mu się wewnętrzną sprawiedliwość. Obojętnie, co zrobię, to i tak każda decyzja będzie odebrana jako niewłaściwa. Wszystkich interesuje tylko jedno: kiedy następne kluby będą ukarane.
- Dostaje pan pogróżki?
- Kibice ciągle mi grożą. Kiedyś dostałem listę nieprzyjemnych wiadomości od sympatyków Arki. Teraz zapewne to samo spotka mnie od fanów Widzewa. Moja skrzynka jest powszechnie znana, więc wszyscy na nią piszą.
- Ostatnio Zbigniew Boniek zarzucił panu, że został pan w WD, aby wyrzucić jego klub. Teraz powiedział, że jest pan opłacany przez Legię...
- ...żeby wyeliminować Widzew, tak? Więc ja mówię, że Boniek był wybitnym piłkarzem i tylko żałuję, że nie grał w Legii, bo się do tego nadawał. Można sobie takie żarty opowiadać. Podkreślam: nie będę polemizował z takim argumentem, bo jest on poniżej mojej godności.
- Czyżby Boniek szukał haków na pana osobę? Nagle przypomina, że to pana kancelaria prowadziła sprawy kibiców Legii, ukaranych za zamieszki w Wilnie po lipcowym meczu Pucharu Intertoto.
- Nie moja kancelaria, tylko ja sam, jako przewodniczący WD. Nie pobierałem za to od Legii żadnego honorarium. Zresztą, obojętnie jaki klub by się do mnie zgłosił w takiej sytuacji, to bym mu pomógł. Gdyby Widzew miał problem w UEFA i potrzebował stanowiska przewodniczącego WD dla poparcia swojej argumentacji, to bym zrobił to samo.
- Co przesądziło zatem o degradacji Widzewa i wstrzymaniu do 24 stycznia decyzji wobec Zagłębia?
- W przypadku Zagłębia prowadzimy rozmowy o możliwości dobrowolnego poddania się karze przez ten klub. Widzew nie chciał tego uczynić. A że ludzie dorabiają ideologię? Nic na to nie poradzę. To ich problem, a nie mój, czy WD. Żyjemy w kraju schizofrenicznym. Ale ja się nie zamierzam temu poddawać.
- Można także usłyszeć głosy, że robi pan wszystko, aby utrzymać Zagłębie w lidze. Pojawiają się plotki o naciskach politycznych na pana...
- Nigdy nie było żadnych nacisków! Nie zamierzam nikogo przekonywać o swojej czystości moralnej. Robię to, co mi powierzono. Mamy akta, mamy klub i na tej podstawie wydajemy orzeczenie. Gdzie tu polityka?