W ruch poszły noże i maczety. Tomasz C. nie miał szans, by przeżyć tę jatkę. Koledzy zamordowanego szykują odwet. Ofiar wojny gangów kiboli może być więcej.
Wszystko wskazuje na to, że mord był szczegółowo zaplanowany. Około godz. 10 rano pod blok przy ulicy Wysłouchów w Krakowie, w którym mieszkał Tomasz C. (†30 l.), szalikowiec klubu Cracovia, podjechały cztery samochody. W każdym z nich czaiło się kilku uzbrojonych w maczety, noże i pałki osiłków. Czekali.
Gdy tylko na osiedlowym parkingu pojawiło się audi 30-latka, napastnicy zaczęli wysiadać z aut. Natychmiast zorientował się, że kibole otaczają go. Wskoczył do samochodu, zaczął uciekać. Napastnicy z wyciem silników ruszyli za nim w pościg. Uderzali w audi 30-latka, usiłowali zepchnąć go z drogi. Uciekający mężczyzna w panice stracił panowanie nad kierownicą. Wbił się w budynek niewielkiej cukierni.
Przeczytaj koniecznie: Bracia Brożkowie: Jeszcze zagramy w Wiśle!
Miał już niewielką przewagę nad pościgiem. Próbował jeszcze uciekać pieszo. Nie udało się mu. Kibole dopadli go jak wściekłe psy. Tłukli pałkami i cięli maczetami, a kiedy upadł w kałuży własnej krwi, uciekli. Mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej Tomasz C. zmarł w szpitalu. Miał kilkadziesiąt ran ciętych i tłuczonych. Na miejscu zdarzenia policja zatrzymał dwóch podejrzanych, ale wciąż nie ma pewności, czy są oni związani z masakrą.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, napastnicy sympatyzowali z klubem Wisła Kraków, zaś ofiara z odwiecznym wrogiem wiślaków, Cracovią. Zakatowany znany był małopolskiej policji z licznych chuligańskich wybryków na stadionach.
Policja obawia się, że w każdej chwili może dojść do krwawego odwetu. Fora internetowe są już pełne nawoływań do zemsty. Wojna kiboli wisi w powietrzu.