Nie da się zapomnieć o niedzielnym wiecu Jarosława Kaczyńskiego zwołanego w pół roku po katastrofie pod Smoleńskiej. Prezes PiS w tłumie swoich zwolenników krzyczał, że „walczy o prawo do wolnego narodu, o prawo do prawdy”.
Przeczytaj koniecznie: Pół roku po tragedii smoleńskiej znów awantury przed Pałacem Prezydenckim
O manifestacji brata tragicznie zmarłego prezydenta przed Pałacem Prezydenckim mówiło się wiele mocnych słów. W wywiadzie dla „Polski The Times” posłanka PO Małgorzata Kidawa- Błońska jeszcze raz sięga pamięcią do tamtych wydarzeń i marszu prezesa z pochodniami.
- Myślę sobie, że maszeruje nienawiść. Jak może polityk, który przecież był premierem Polski, mówić, że nie poda ręki prezydentowi, który został wybrany w demokratycznych wyborach? To jest zaprzeczenie wszystkiego, czym są wiara, szacunek dla ludzi, tolerancja, miłość i wybaczenie – zauważa parlamentarzystka.
Kidawa- Błońska jest przekonana, że Kaczyński próbuje budować poparcie dla PiS na ludziach, którzy czują się źle, są niedocenieni. - Rzuca piękne hasła silnego państwa, silnych ludzi, wielkiej Polski i zawsze w takich sytuacjach jest grupa ludzi, która te słowa chwyta. Skupieni wokół prezesa Kaczyńskiego są przekonani, że są wielkimi patriotami. - mówi posłanka.
Emocje, które temu towarzyszą porównuje do wydarzeń z 1933 r., kiedy Hitler dochodził do władzy.
Patrz też: Palikot: Kaczyński jak Hitler i Stalin. Psychopatyczne skłonności to efekt odrzucenia w dzieciństwie
- Wszystkie złe rzeczy brały się z tego, że ktoś czuł się opuszczony, nieszczęśliwy i przychodził ktoś, kto obiecywał: jak pójdziesz ze mną, to możesz być wielki. (...) Skala nietolerancji i nienawiści ludzi związanych z PiS jest ogromna. Jest podobna aura. Choć Polacy są na szczęście dziś w innym miejscu, niż wtedy byli Niemcy – zaznacza. - To są słabi i zagubieni ludzie- dodaje.
Posłanka nie widzi lekarstwa dla Jarosława Kaczyńskiego. - Nie ma leku na nienawiść – mówi.