Był smalec, ogórki, cukrowa wata i cukierki. Na prawyborach we Wrześni (woj. wielkopolskie) żaden wyborca się nie najadł.
Gdyby to od strawy zależały wyborcze głosy, żadna partia nie dostałaby się do Sejmu. Razem z Filipem Schmidtem (32 l.), doradcą kulinarnym Aqua Hotel Polkowice, sprawdziliśmy, co serwowali politycy wyborcom w czasie prawyborów. Niestety, wrzesińskie potyczki przed właściwymi wyborami czasy świetności mają już za sobą. Czołowi politycy nie przyjeżdżają, główne partie bojkotują pomysł. Mimo to przez dwa dni w wielkopolskim miasteczku trwał polityczny festyn. Najbardziej zawiedli się ci, którzy liczyli, że obok wyborczych ulotek dostaną coś... do zjedzenia. Nikt nie zawalczył o brzuchy wyborców. Mieszkańcy Wrześni nerwowym wzrokiem szukali kiełbasy wyborczej. Bez skutku.
- Kulinarnie zaistniała tylko Samoobrona - ocenia Filip Schmidt. Niestety, ogórki podane z aluminiowego wiadra i brudne ręce, które smarowały chleb smalcem, zniechęcały do specjału polskiej wsi.
Partia Kobiet częstowała cukierkami. - Są doskonałe. Pachną świeżością - twierdzi Schmidt.
Lewica i Demokraci zafundowali cukrową watę.